Tytuł - Hunter x Hunter (2011)
Gatunek/typ odbiorców - Akcja, fantasy, przygoda/shounen (skierowane do chłopców)
Autor mangi - Yoshihiro Togashi
Anime:
Reżyser - Hiroshi Kōjina
Studio - Madhouse
Data premiery - 2 października 2011
Liczba odcinków - 148
Igranie z anime zacznę od dosyć długiego (dla większości cholernie długiego) shounena, który przypadł mi do gustu. Ale najpierw zacznę od fabuły.
W pewnym niebezpiecznym, pełnym strasznych i wielkich kreatur świecie fantasy, młodziutki protagonista Gon marzy o tym, by pójść w ślady ojca i zostać Łowcą. Jest to tytuł dający ogromne możliwości, jak również świadczący o ponadprzeciętnych umiejętnościach i sile, jednak stanie się Łowcą wcale nie jest prostym zadaniem. Śmiałków czekają egzaminy tak trudne, że wielu straciło życie, próbując im sprostać. Wkrótce po wyruszeniu z rodzinnej wioski i rozpoczęciu przygody, dzięki swemu pozytywnemu nastawieniu, Gon zaprzyjaźnia się z mnóstwem różnych ludzi. Kilku postanawia się do niego przyłączyć i podróżować wspólnie, dzieląc smutki i radości oraz razem stawiać czoła najrozmaitszym przeciwnościom. Głównemu bohaterowi nieodłącznie towarzyszą: Leorio - poszukujący fortuny lekarz, a zarazem spec od sztuk walki, Kurapika - tajemniczy i skryty młodzieniec o silnym poczuciu sprawiedliwości oraz Killua - najmłodszy potomek sławnego rodu płatnych zabójców.
Źródło: Shinden
Może to anime nie jest moim ulubionym, ale znajduje się dość wysoko w moim osobistym rankingu. Świat HxH jest bardzo rozwinięty. Najważniejszym jego elementem, który przybliżono nam w anime, są Łowcy.
Kim są Łowcy? Są to największe kozaki w Hunter x Hunter. Potrafią wykorzystywać swoją energię życiową do stworzenia niezwykłych rzeczy (jak chociażby błyskawic pojawiających się znikąd). Tak ogólnie, to są to najlepsi wojownicy w świecie HxH, którym często zleca się bardzo niebezpieczne zadania. Żeby stać się Łowcą, trzeba pomyślnie zaliczyć egzamin organizowany przez Stowarzyszenie Łowców. I nie - nie chodzi mi tu o test pisemny. Na tym egzaminie liczy się siła, zarówno fizyczna jak i psychiczna.
No bo proszę - jeden z etapów to bieg.
Wydaje się proste, prawda?
Egzaminator - trzeba dodać, że w ciemnym i długim tunelu - na samym wstępie mówi, żeby uczestnicy testu za nim pobiegli. I biegną. Nie wiedzą gdzie. Nie wiedzą ile czasu. Kilku się poddało, a reszta biegła dalej. Jakieś 80 kilometrów. A pod koniec, żeby było jeszcze zabawniej, pobiegł jeszcze szybciej, w dodatku po ogromnych schodach. A dalej uczestników egzaminu czekała niespodzianka - kolejny maraton.
Tak z grubsza wyglądał jeden z etapów, a kolejne były jeszcze trudniejsze. Od upolowania i ugotowania ogromnej i agresywnej świni, po polowanie na siebie nawzajem. I tak z ponad 400 uczestników, do samego końca dotarła zaledwie dziewiątka.
Nagrodą za ukończenie egzaminu jest licencja Łowcy - karta dająca dostęp do prawie wszystkich zamkniętych do użytku publicznego miejsc, jak również do darmowego korzystania z wszelkich środków transportu. W dodatku, karta ta jest warta fortunę - jakieś 10 milionów - więc równie dobrze można ją sprzedać i być bogatym. A rzecz, która także jest pożądana przez różnych śmiałków - Łowcę nie można było zamknąć w więzieniu za zabójstwo.
Anime oglądało się całkiem przyjemnie, nie licząc ostatnich odcinków. Te, o których mówię, były dobre, ale wszystko popsuł narrator. Wyglądało to tak, jakby widz był jakimś bezmózgiem, dlatego trzeba było wszystko tłumaczyć. Postać przeżywa jakiś dramat, który można dobrze zrozumieć bez słów? Narrator powie: X czuł się potwornie. Normalnie, jakbym oglądała Trudne Sprawy...
Za to na początku było świetnie. Wszystko było kolorowe i ładnie narysowane (w końcu to rok 2011), animacja była płynna. Później poziom trochę spadł, bo niektóre momenty w walkach to były po prostu przewijane obrazy, ale nie przeszkadzało w oglądaniu. Odcinki często kończyły się w takich momentach, w których po prostu trzeba było sięgnąć po kolejny.
Muzyka mi się podobała. Nawet bardzo. W różnych momentach podkład idealnie oddawał czy to nastrój danego wydarzenia, czy też nastrój samej postaci. Na przykład wystarczy, że jakaś się pojawi, to w tle cicho słychać jej soundtrack.
Aż się uśmiechnęłam na wspomnienie o małym assasinie. Widzicie to zdjęcie obok? W tej scenie opowiadał protagoniście, że kiedy zostanie Łowcą to... złapie i zamknie w więzieniu całą swoją rodzinę (której członkowie również są assasinami, czyli po prostu zabójcami na zlecenie). Sam uciekł z domu, bo zabijanie przestało go kręcić. No i jak go tu nie lubić?
Podobało mi się to, że nie zdarzały się sytuacje... "z dupy". Wszystko miało sens i było logicznie wyjaśnione. Tutaj nie było nagłych power upów (no może troszkę pod koniec), po których nagle wszystko robiło się prostsze. A nawet jeśli, to po kilku sekundach się skończyły i bohaterowie znowu mieli przerąbane.
W Hunter x Hunter jak ktoś poderżnie ci gardło to umierasz. Bez względu na to jak ważną postacią jesteś.
Gatunek shounen z walkami? Jest. Oczekiwałam walk? Tak, jak najbardziej. Dostałam je? Oczywiście.

~Sally
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz